Wiele razy byłam już w Chorwacji… podróżowałam autokarem, samolotem, autem, autostopem ;) Cel wyjazdu był zawsze inny ze względu na chęć poznania nowych rejonów Chorwacji, a choć niektóre miejsca się powtarzały, to zawsze odkrywałam w nich coś nowego, pięknego. Od kilku lat jeżdżę z jednym i tym samym kompanem, który uczestniczy ze mną we wspólnej podróży życia, tzn. z mężem :D Wyjazd dwa lata temu był inny, ze względu na nowego, małego członka w rodzinie ;) Dużo czasu nam zajęło zaplanowanie wyjazdu, a podjęcie decyzji tylko chwilkę ;)
Jak zawsze, stworzyliśmy listę rzeczy do zabrania. Lubię się pakować i przygotowywać do wyjazdu, szczególnie do Chorwacji :) Gorzej jest z pakowaniem powrotnym... ;) Ponieważ był to nasz pierwszy wyjazd z dzieckiem, wzięliśmy trochę rzeczy na zapas. Może komuś z Was przyda się taka lista:
Słoiczki, mleko modyfikowane, pieluszki, krem z filtrem (spf 50), zasłonki na okna do auta, plażowe zabawki, czapeczki na głowę, pieluchy tetrowe, mały basenik dmuchany., nosidło turystyczne lub chustę, wózek spacerówkę. Do apteczki schowaliśmy leki przeciwbólowe, leki na biegunkę i wymioty, wapno, spray na oparzenie, środek na komary, maść po ukąszeniu, bandaż, plastry, opatrunki, wodę morską, sól fizjologiczną, octanisept, termometr, altacet, nożyczki.
Warto wyrobić przed wjazdem kartę Ekuz (Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego).
Mimo okrutnej odległości z północy Polski wybraliśmy auto… a to dlatego, że chcieliśmy się zatrzymać w Warszawie na noc u przyjaciela, potem na południu Polski u przyjaciół, na kolejną noc. Odpoczęliśmy i zebraliśmy siły. Razem z ich rodziną wyruszyliśmy wieczorem następnego dnia, w dwa samochody. Oni z dzieckiem 1,5 rocznym, a my z 8-miesięcznym brzdącem :) Z południa Polski ta odległość nie była już tak przerażająca, zmierzaliśmy bowiem do Puli!
Podróż do Chorwacji przebiegła bez większych przygód... jedynie w pamięci utkwił piękny (mimo wszystko) mijany nocą, Budapeszt… a to przez kibiców wracających z meczu (Mistrzostwa Europy – Węgry : Belgia – wynik 0:4...). Baliśmy się zatrzymywać!
Trasa przez Słowację i Węgry, pokonywana przez nas pierwszy raz, okazała się dobra. Mimo odcinków trudniejszych, z dziurawym asfaltem, podróż nam minęła sprawnie. Dobrze, że podjęliśmy decyzję o pokonaniu drogi nocą. Większość trasy córka nam przespała, a konieczne były przystanki na karmienie i rozprostowanie kości :) Warto ze sobą wziąć jakąś większą matę czy koc, nad ranem mogliśmy się rozłożyć na trawie, a córka mogła spokojnie poraczkować. Wyruszyliśmy po godz. 18 z okolic Nowego Sącza, a w Puli byliśmy przed godz.8 rano następnego dnia. Zmęczenie było ogromne, ale radość jeszcze większa… :D
W tym miejscu mogę od serca polecić nasze miejsce docelowe (←tutaj link) - w miejscowości Banjole, 15 minut autem od Puli. Apartament "Sofia" spełnił nasze oczekiwania, a właściciel, pan Ante Govorko, zawsze był gotowy do pomocy.
Apartament miał 75 m2, był w zupełności wystarczający dla dwóch rodzin. Dwie łazienki, dwie duże sypialnie, kuchnia i jadalnia, pokój dzienny, taras i cudowny, wielki ogród! Ogród był dla nas ważnym kryterium, ponieważ mogliśmy tam rozstawić „sprzęt”- dmuchane baseniki dla dzieci ;) Wiadomo, korzystaliśmy z uroków plaży, była oddalona o 200 metrów od domu, ale kąpiel dzieci w ogrodzie (w cieniu) była niezłą frajdą.
W Puli byliśmy pierwszy raz. Urzekła mnie, lecz chęć zobaczenia innych miejsc jest na tyle duża, że na razie tam nie powrócimy.
Co warto zobaczyć w Puli, co warto zwiedzić w jej okolicach?
Zachęcam do odwiedzenia → strony, po chorwacku oczywiście ;) Umieszczone są tam najważniejsze informacje o zabytkach i cenach za wejście. Warto poświęcić kilka dni na zwiedzanie i poczucie starożytnego klimatu, to ogromne i wartościowe dziedzictwo Puli.
Na stronie znajdziecie również aktualne ogłoszenia na temat wydarzeń tam organizowanych.
Amfiteatr w Puli
W okolicy znajduje się Narodowy Park Brijuni, Przylądek Kamenjak i … warto po prostu tam być! Odkrywać urokliwe zakątki, rozmawiać z ludźmi, pytać Chorwatów gdzie polecają iść… Wspomnienia i przeżycia niezapomniane! Polecam!
Wracając, zatrzymaliśmy się w Zagrzebiu na kilka dni. Spotkaliśmy się z przyjaciółmi, odwiedziliśmy Szkołę Językową Pavuna i zwiedzaliśmy, byliśmy, korzystaliśmy z uroków tego pięknego miasta. Mimo obaw mojego męża (jak wytrzymać w wielkim mieście w upałach, bez dostępu do morza), pobyt udał się wspaniale. Zagrzeb zawsze mnie zachwycał i tak już pozostanie. Wynajęliśmy mieszkanie w pobliżu Parku Bundek, więc atrakcji nam i córce nie brakowało. Polecamy!